Twarogowe bułeczki są rewelacyjne - treściwe, dość zwarte, nie nadmuchane jak w wielu sklepach czy piekarniach i przede wszystkim bardzo smaczne. Sprawdzą się idealnie w sytuacji awaryjnej, gdy zabraknie pieczywa :)
Składniki:
- 1 kostka twarogu (250 g) - u mnie chudy twaróg
- 1 jajko
- 100 g jogurtu naturalnego (jeśli twaróg jest "suchy", a jeśli jest o rzadszej/bardziej mokrej konsystencji, to wtedy można zrezygnować z dodawania jogurtu)
- 250 g mąki pszennej + trochę mąki do podsypywania podczas wyrabiania ciasta
- 4-5 łyżek mieszanki płatków zbożowych i otrębów (mam takie pudełko, gdzie mam wymieszane różne rodzaje;))
- 3 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/3 łyżeczki soli
- 1 płaska łyżeczka ksylitolu (znacznie mniej w przypadku zwykłego cukru - moim zdaniem jest o wiele słodszy od ksylitolu)
Z wymienionych składników upiekłam 9 bułeczek.
Chciałam mieć bułeczki, które mogłabym zjeść i na słodko, i na wytrawnie, więc zrezygnowałam z dodatków smakowych. Moim zdaniem już sama mieszanka płatków zbożowych nadała bułeczkom ciekawy smak. Pasowały i do powideł śliwkowych, i do naturalnego serka twarogowego, i do swojskiej kiełbasy.
Przygotowanie:
- W malakserze utrzeć twaróg z jajkiem, solą, ksylitolem i 2 łyżkami płatków zbożowych. Dodać 1/2 jogurtu naturalnego i wymieszać.
- Mąkę przesiać przez sitko, dodać do niej proszek do pieczenia i pozostałą część mieszanki płatków zbożowych i otrębów. Wymieszać.
- Najlepiej przesypać na stolnicę lub matę silikonową i połączyć z masą serową. Wyrobić ciasto. Jeśli będzie robić się zbyt gęste, dodać trochę jogurtu, podsypać odrobiną mąki i dalej ugniatać.
- Przygotować piekarnik i blachę do pieczenia (może być to papier do pieczenia, natłuszczona blacha lub mata silikonowa). Piekarnik rozgrzać do temperatury ok. 200 stopni.
- Z gotowego ciasta odrywać nie za duże kawałki (np. wielkości pięści) i formować kulki. Kładąc je na blachę, lekko spłaszczyć. Piec ok. 20 minut - z wierzchu powinny był ładnie zarumienione*.
* Moje bułeczki piekłam na macie silikonowej i w trakcie pieczenia, gdy wierzch bułeczek już się zezłocił, przewróciłam je spodem do góry (od spodu były dużo jaśniejsze), by tam też się dobrze podpiekły.
Najsmaczniejsze są przestudzone, takie prawie ledwo po upieczeniu. Na drugi dzień robią się trochę twardsze, ale poza tym na niczym nie tracą:) Przygotowuje się je na tyle szybko, że można upiec je rano i mieć świeżuteńkie na śniadanie.
Moje twarogowe wypieki jadłam przez 2 dni ;) - śniadania, lunch w pracy i kolacje. Koleżanka, która była świadkiem ich pieczenia, zabrała jedną z bułeczek ze sobą do pracy i dostałam pochwalnego smsa :) Aż miło.
Bardzo lubię takie bułeczki :D
OdpowiedzUsuńJa też :) Jutro rano piekę je po raz kolejny - będą w sam raz na śniadanie i do pracy.
UsuńŚwietny blog!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
Dopiero rozpoczynam swoją przygodę z blogowaniem, ale może któregoś dnia znajdziesz u mnie coś ciekawego!
www.paczekwkuchni.blogspot.com
Pozdrawiam!:)
Nie omieszkam zajrzeć :) Dziękuję za odwiedziny!
Usuńchyba zrobię takie na niedzielne śniadanie :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńŚwietne bułeczki. Wyglądają smakowicie. Sama musze sprobowac je zrobic!
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Polecam. Najlepsze są świeżo upieczone, ale czerstwe też smakują wyjątkowo :)
Usuńajć, aż mi ślinka pociekła tak apetycznie wygląda
OdpowiedzUsuń:)))) skuś się!
Usuńidealne na śniadanko!
OdpowiedzUsuńdokładnie :) na pierwsze lub/i drugie :D
UsuńPolecam!