I tak oto zainspirowana jednym z odcinków jego programu kulinarnego, zanurkowałam w lodówce, by wyciągnąć z niej główny składnik mojego dania - buraki, które kupiłam z myślą o barszczu ;), a które ostatecznie zostały plackami. W daniu wykorzystałam jeszcze rzodkiew, na którą nie miałam wcześniej pomysłu ;) Zresztą sami zobaczcie... :]
Składniki (dla 3-4 osób dorosłych):
- 3-4 małe buraki (zwyczajne:))
- 1 nieduża marchewka
- 1 korzeń pietruszki
- 1 rzodkiew biała (niezbyt duża)
- kawałek pora lub/i szalotka
- kilka źdźbeł szczypiorku
- 2-3 ząbki czosnku (w zależności od tego, czy przepadacie za nim bardziej lub mniej)
- 2 jajka
- 12-14 łyżek mąki
- 300 ml mleka
- natka pietruszki (u mnie suszona - sypałam jej dość dużo, ok. 1 łyżki)
- odrobina słodkiej papryki w proszku
- bazylia
- lubczyk
- sól
- pieprz
- oliwa/olej do smażenia
Ewentualnie do masy na placki można dodać jeszcze 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia :)
Przygotowanie:
- Warzywa umyć i obrać. Buraki, marchew i pietruszkę zetrzeć na tarce o grubych oczkach. Rzodkiew zetrzeć na drobniejszych oczkach. Pora, szalotkę, szczypiorek i czosnek drobno pokroić. Lekko przemieszać składniki w misce.
- Jajka umyć i osuszyć, a następnie wbić do miski. Stopniowo wsypywać mąkę i wlewać mleko, miksując aż do uzyskania konsystencji ciasta naleśnikowego. Dodać przyprawy, dobrze wymieszać, a następnie połączyć z warzywami.
Jeśli masa będzie się nam wydawała trochę zbyt rzadka (np. przez sok z buraków), to najlepiej przez sitko wsypać jeszcze odrobinę mąki i zamieszać. Jeśli z kolei masa będzie wydawała się nam zbyt gęsta, to dolać troszkę mleka (nie za dużo) i równomiernie wymieszać, by konsystencja masy była jednolita. - Na patelni rozgrzać niewielką ilość tłuszczu i nakładać placki za pomocą łyżki stołowej nadając im owalny kształt i lekko je spłaszczając (podobnie jak placki ziemniaczane). Smażyć je po kilka minut z każdej strony, aż się zarumienią (kolor buraków może to troszkę utrudniać, ale po pierwszej partii placków będziecie już ekspertami w tej dziedzinie:)).
Smaki warzyw w plackach wzajemnie się przenikają :) Wyczuwa się lekko pikantną rzodkiew oraz aromatyczny czosnek, a wszystko to jest łagodzone przez słodycz buraków. Uważam, że warto tego spróbować.
Całkiem nieźle smakują również z dodatkiem suszonej mięty ;) A dowiedziałam się tego przez zupełny przypadek... A jak do tego doszło? Pod koniec smażenia chciałam poeksperymentować i dodać jeszcze odrobinę suszonej bazylii... Latem koleżanka dała mi kilka gałązek bazylii i mięty ze swojej działki, ale wszystkiego nie wykorzystałam na bieżąco, gałązki się zasuszyły i przez przypadek trafiły do jednego opakowania, z czego sprawę zdałam sobie znacznie później ;) Jakież było moje zdziwienie, gdy zaczęłam rozkruszać listki "bazylii" i poczułam zapach mięty. Placki miały potem ciekawy, lekko orzeźwiający smak - taką wersję polecam na ciepło :) Wypróbujcie sobie, jak w misce zostanie Wam jeszcze trochę masy na placki i sprawdźcie, czy Wam zasmakuje.
Placki można podawać z soczystą sałatką skropioną sokiem z cytryny (naprawdę smaczne), a nawet z ryżem (próbowaliśmy z białym i naturalnym brązowym). Smaczne są również same, bez żadnych dodatków :) I na ciepło, i na zimno, więc można je zabrać ze sobą do pracy, szkoły, w podróż :)
Smacznego!

Bardzo ciekawy pomysł i wyczerpujący opis. Bardzo dobry post:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Bardzo mi miło :)
Usuńbardzo dobry pomysł:) wygląda ciekawie, chyba tez się skusze i wypróbuje ten przepis na kolację:)
OdpowiedzUsuńDzięki:) Polecam! Lepiej jednak byś lubiła tarcie buraków ;) Ja za tym nie przepadam, podobnie jak za obieraniem i tarciem ziemniaków...
UsuńA przy tych plackach można fajnie wykorzystać warzywa, które akurat masz w lodówce - czegoś więcej, czegoś mniej :) I nietypowe placki gotowe :)
Dzisiaj zrobiłam powyższe placki, przepis ciut zmodyfikowałam według tego co znalazłam w lodówce. Odkryłam "nowy" smak buraka. Rewelacyjnie pyszny miałam dziś obiad.
OdpowiedzUsuńPs. Moje placki były z gotowanych buraków zakupionych w markecie- łatwo się ścierały.
Bardzo mi miło, że ten przepis mógł posłużyć jako inspiracja (tak jak mnie zainspirował Nigel swoim programem). Sama często przygotowuję różne dania w oparciu o to, co znajdę w lodówce;))) I o to właśnie chodzi, by w kuchni ciągle tworzyć, znajdować przyjemność i wciąż odkrywać coś nowego :)
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie i zachęcam do dalszego eksperymentowania w kuchni!
Usuń